Serce: Nowy Junes! Vibe2Nes! Preorder! Zamawiam, zamawiam, zamawiam!!! To rok Rap Addix, Junesik wygra żyćko, chociaż je przegrywa, ale będzie pięknie, ależ się wzruszę, czekam, czekam!!11oneone
Rozum: Pff… Kto to wraca? Typ bez flow, na truskulowych bitach, kłócący się z Huczem o bycie najsmutniejszym na scenie. Doskonale. Żeby jeszcze nawijał jakieś prawicowe rapsy, a tak będzie, wódka, hip-hop i żyletki. Wyśmienicie. Już chyba tylko TomB jest gorszym raperem.
Serce: TO są emocje! TO jest prawdziwa żółć na bitach! To smak Żytniej w każdej linijce, to złamane serduszko, to ciało posiniaczone ciosami, które zadało życie, to miłość do prawdziwego, brudnego rapu, to Marek Hłasko polskiego hip-hopu.
Rozum: Ta, i Tyrmand z Sokołowa. Smutek w rapie stoi w rankingach popularności tematów obok czterech elementów i wybierania studia zamiast studiów. A Junes niczego nowego nie wymyśla, przeciwnie – zapętla się w autodestrukcji i pieprzeniu pustych frazesów, których nie powstydziliby się raperzy z liceów, inspirujący się Bezczelami, Buczerami i innymi Bukami (a to tylko raperzy na B.).
Serce: Ale każdy dobry, osiedlowy chłopak może się utożsamiać z tymi wersami albo przynajmniej doskonale rozumie Junesa, któremu wiatr zawsze wieje w oczy.
Rozum: Nawet jak już przymknie się oko na te teksty, to przecież flow jest nie do przyjęcia, po dwóch miesiącach stania za majkiem można złapać lepsze skille. W „Nie-umarłym” wjeżdża tak bardzo poza bitem, że TomB czuje konkurencję.
Serce: Cóż… To prawda – jego rap można opisać jak nieustanne próby niewypadania z bitu, ale ta jego surowość, prostota i kaleczenie podkładów pasuje do niego i do jego rapu, jak do nikogo innego. Zresztą jebać to flow, nie wyobrażam sobie Junesa jadącego jak Mes czy próbującego jakiegoś pseudo-swagowego slow-mo. Ma być, jak jest: kwadratowo, czasami wręcz irytująco słabo. To Junes.
Rozum: Czyli Junes zaczyna definiować muzyczny masochizm i brnięcie po bitach? Śmiesznie. No ale ludzie lubią Chadę, Dioxa i bity Cokebeatza, więc i akceptowanie rapu warszawiaka zrozumiem. Fascynacji tym rapem już nie. A co z podkładami, Serce, co? Łamią Ci serce?
Serce: No przecież są genialnie proste. SoulPete jak zawsze dał piękne, brudne brzmienie, Kes-a też dał meeega kosy. Serce rośnie, wiadomo.
Rozum: A o przeruchanych samplach, zerowym brzmieniu, płaskich bassach i – w ogóle – słabych bębnach lepiej nie wspominać, prawda? Te bity są jak Junes – za proste, tylko sprawiają wrażenie porządnych, a oparte są na patentach wykorzystywanych ze dwadzieścia lat temu. Sample wokalne? W 2013? Serio?
Serce: Serio, serio, bo to ma być typowy truskul, skoro Junes nie potrafi nawijać i na takich bitach, to coś bardziej przekombinowanego tylko dobiłoby tę płytę…
Rozum: Bo truskul musi być niedopracowany i po prostu słaby, Serce, przestań.
Serce: Fakt faktem, że bity mogłyby być lepsze. Ale są, jakie są – i nie zamierzam narzekać, nie po to słucha się Junesa.
Rozum: Więc po co? Ani dla tekstów, ani dla flow, ani dla bitów. Po co go słuchać? Po co tracić czas na słuchanie smętów życiowego przegrańca, skoro można zarzucić na słuchawki coś o wiele lepszego?
Serce: Tak jak mówiłem – by poczuć emocje, by zgłębić psychikę tego rozdartego kolesia: pomiędzy przegrywaniem a wygrywaniem życia, pomiędzy wódką a sportem, pomiędzy Warszawą a Sokołowem. Jak dla mnie może nawijać wciąż ten sam tekst, wciąż zjadać ogon i wypadać z roku na rok coraz gorzej. I tak będę go słuchać – mimo tego, że wygrywam życie, mimo tego że mało linijek dotyczy tego, co jest w moim sercu.
Oceny:Serce: 10/10
Rozum: 0/10
Pingback: Konkrety – Junes/Młodzik/DJ Danek „Acrux” | Blog Mateusza Osiaka()