„Ateizm urojony” Sławomira Zatwardnickiego już samą nazwą sugeruje, że będzie odnosił się do książki Richarda Dawkinsa pt. „Bóg urojony”. I naturalnie tak jest – współpracownik portalu Opoka odpowiada na wszelakie argumenty nowych, wojujących ateistów, punktując ich niewiedzę zarówno teologiczną, jak i filozoficzną.
„Ateizm urojony” jest wielką polemiką przede wszystkim z Dawkinsem, ale też z Chistopherem Hitchensem. Zatwardnicki rozbija w pył ich tezy, mówiące o tym, że Boga na pewno nie ma. Pieszczotliwe tego pierwszego nazywa Rysiem, drugiego Krzysiem. Jeżeli nie znacie tych dwóch piewców ateizmu, to nic straconego – autor obszernie ich cytuje, by później się z nimi rozprawić. W obronie religii często Zatwardnicki posiłkuje się też słowami Michaela Novaka oraz George’a Chestertona.
Ta „chrześcijańska odpowiedź na negację Boga” jest napisana w sposób niebywale barwny, z dobrym humorem i często ciętym piórem, szczególnie wtedy, gdy autor wytyka Dawkinsowi błędy w logicznym rozumowaniu i wyciąganiu wniosków. Jednak Zatwardnicki nie pastwi się tylko nad brytyjskim darwinistą, ale odbija argumenty szeroko pojętego „nowego ateizmu”, którego siły przebicia jest świadomy i którego zdolności do manipulacji niewyedukowanymi ludźmi nieco się obawia.
Trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem z okładki: „Lektura obowiązkowa dla apologety”. Rzeczywiście, w dyskusjach z wojującymi ateistami książka Zatwardnickiego na pewno się przyda. Niekiedy jednak formułuje swoje odpowiedzi w sposób dość zawoalowany i niejasny – by zrozumieć dokładnie, co autor miał na myśli, trzeba się naprawdę wysilić. Ale tyczy się to zazwyczaj tylko zagadnień, które stoją już blisko filozofii i gdzie ta walka z ateizmem stoi bliżej poziomu akademickiego niż bardziej przyziemnego.
„Ateizm urojony”, jak wspomniałem, zawiera wiele odniesień do innych publikacji broniących wiary, jak i do tych pisanych przez krytyków religii, dlatego też stanowi dobry punkt wyjścia do poszerzenia swojej wiedzy. Sam nabrałem chęci do czytania Chestertona czy też (jeszcze) kardynała Ratzingera.
To niezwykle wartościowa i przydatna książka. Sławomir Zatwardnicki przypomina, że Kościół nie stoi na przeciwko nauki, odwrotnie – często się nią posiłkuje i wspiera ją. Bez wiary nauce brak pewnych elementów, tak samo jak wiara bez wiedzy naukowej jest zbyt płytka. Bo trzeba „wierzyć, ale nie przestawać myśleć”.